NTP

 

MOJA PODRÓŻ

FanFick

Ash200



22.01.2003-Mój Dom

Cześć! Mam na imię Kacper i w dniu dzisiejszym chcę zacząć mą podróż. Aha... troszkę o moim wyglądzie. Mam Blond włosy, jestem dość wysoki, oczy mam błękitno-zielone. Mój dom leży w dość dużym mieście, Częstochowie w Polsce. Częstochowa ma ponad 25.000 mieszkańców. Jest miastem powiatowym czym się szczyci. W tej chwili jest godzina Uaaaa.... 09:00(czas będę podawał w czasie 24-h czyli np. nie 01:00 PM tylko 13:00) a do Prof. Krzysztowa(my dzieciaki z okolicy mówimy na niego Krzysiek, bo on tak chciał) mam przyjść na 12. Dobrze. Dzień rozpocząłem jak co dzień. Ubrałem się zjadłem śniadanie. Umyłem się. Okazało się że jest juz godzina 11:28! Więc trochę przyspieszyłem. Po drodze zabrałem swój PokéGear. Ubrałem Kurtkę, buty i popędziłem do Laboratorium na Rapidashu, który niedawno był jeszcze Ponytą,którego dostałem od rodziców. Mój Rapidash Był Niezwykły. Mógł samodzielnie zamienić się w ślniącego, Ciemnistego, Jasnego, lub złotego. Ten dar posiadł w dziwnej sytuacji. Opisze ją kiedy indziej. Kiedy dotarłem była 11:40. A więc byłem przed czasem. Rapidasha nie przywoływywałem bo ciągle chodził ze mna gdzie popadnie. Naprzykład gdy grałem w Nogę to był w mojej drużynie. A w mojej klasie miał swoją ławkę. Zapomniałem wspomnieć że owy Rapidash miał jeszcze jedna umiejętność, mówienia.. Dobrze a teraz właśnie jestem w laboratorium.
-Rap... Rap. Raperem Jestem... żart...-Zażartował sobie Rap Rap Rapidash:)
-Ale to laboratorium wielkie!-Powiedziałem razem z Rapidashem
Weszliśmy do SSDPTKMJP(Specjalnej Sali Dla Początkujących trenerów którzy mają już Pokémony). Tam Czekał Na mnie Krzysiek.
-Witaj Krzysiek! Przyszedłem po pokémona.-Powiedziałem
-Witaj. Masz tu sześć. To są:Bulbasaur,Chikorita,Charmander,Cyndaquil,Squirtle oraz Totodail. Pozatym Masz pięknego Rapidasha... Rapera-powiedział Krzysiek, a wypowiadając ostatnie słowa trochę zachichotał.
-Skąd Krzysiek wiedziałeś co ja śpiewam-Spytał się Rapidash
-Słyszałem, jak można nie słyszeć takiego pięknego głosu!-odpowiedzial Krzysiek, a Rapidash słysząc te słowa momentalnie zmienił się w Rapidasha z czerwonymi Policzkami.
-Dobrze to wybieram... wybieram...-powiedziałem, zastanawiając się.
-Pamiętaj! W Tesco będą te zawody! Ja tam będę i nagrody to będą kolejno:
1 miejsce-10 pokémonów
2 miejsce-9 pokémonów
3 miejsce-8 pokémonów
4 miejsce-7 pokémonów
5 miejsce-6 pokémonow
Pozostałe miejsca-Caterpie-powiedział Krzysiek
-Ah! No tak! Wybieram... wybieram Totodile'a-Zdecydowałem się.
-Dobrze. U mnie można się zapisać, chcesz?-oddając mi pokémona powiedział mi Krzysiek
-Na co? Ah! Jeśli można. A można się dowiedzieć kiedy dokładnie?-Spytałem się
-Tak. Pojutrze o godzinie 20:00.-odpowiedział mi Krzysiek
-Postaram się być!-wymawiając te słowa prawie zapomniałem o tej ważnej rzeczy o Pokéballach i o Pokédexie.
-Krzysiek! Poczekaj... a Pokéballe i Pokédex?-powiedziałem
-AH! No tak. Masz, leżą tam.-Powiedział Krzysiek. Właśnie wychodziłem, gdy w drzwiach pojawił się on, mój rywal.
-Cześć Kacper! Widze że masz już pokémony... frajerze-powiedział Gracjan(w rzeczywistości mój sąsiad), tak miał na imię mój rywal.
-Cześć Spóźnialski-powiedziałem, ponieważ wszędzie się spóźnia.
-Witaj Gracjan-powiedział Krzysiek
-Miałes być o 11, a w tej chwili jest 12:30!-dopowiedział...
później pakowalem się.W moim telewizorze leciała właśnie walka Pokémon która odbywała się na olimpiadzie pokemonowej w Warszawie.
-Proszę Państwa, a teraz finałowy pojedynek! Gengar kontra... mój boże! kontra Mewtwo!-rozległ się głos spikera
-Fiu fiuu... też chce być taki... lalalala-podśpiewywałem, ponieważ ładnie śpiewałem.
Gdy schodziiłem na dół zabierając swoje oszczędności oraz wszystkie karty do PokéGear'a. Na dole brałem kanapki gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. pOdchodziłem zaglądałem... hmmm ale kto to może być czpeczka biała, bluzka biała z różową literką R, i białe spodnie...
Już miałem otworzyć drzwi gdy sobie pomyślałem:
-Zaraz, zaraz... różowa literka R na białej bluzce... to zespół R!-i otworzyłem drzwi jak gdyby nigdy nic... otwierając drzwi zawołałem Rapidasha po czym popchnąłem ich i powiedzialem Rapidshowi:
-Rapidash zamień się w świecącego i Elektro Szok-A on wykonał zadanie i po tym gdy zespół R pozbierał się to zwiał niczym struś pędziwiatr... właściwie kilka owych strusiów.
Pożegnałem rodzinę, wchodziłem do góry by pożegnać brata i usłyszałem znajomy głosik:
-Caterpie, Cater-to był głos Pokémona mojego brata... on wogole sie nim nie zajmował. Pożegnałem go a on mi powiedział:
-Dobrej podróży... dzwoń często... Aha! Weź mojego Caterpie...-powiedział
-Co?OK! THX-odpowiedziałem z uśmiechem
Zawołalem do Pokéballa Caterpie, oraz zawolalem Rapidasha. I Stało się! Wielka Podróż rozpoczęta!
Kręciłem się wte i wewte. Nagle wskoczyłem na Rapidasha i siedząc na nim zadzwoniłem do mojej Dziewczyny, Agnieszki.
-Dziędobry proszę panią-powiedziałem
-Ah! Kacper! Już daję Agnieszkę-odpowiedziała Mama Agnieszki
-Ta pani chyba czyta mi w myślach-pomyślałem sobie
-Cześc Kacper-odezwała się agnieszka
-Dlaczego nie zadzwoniłeś na mojego PokéGear'a?-spytała się
-Bo mi nie podałaś numeru. Zapomniałaś-odpowiedziałem
-Ah no tak! Masz już swojego drugiego pokémona?-Znowu się spytała
-Nawet trzy, jednego jeszcze mi dał brat... słabego ale dał! Czyli Mam Rapidasha, Totodile'a i Caterpie-powiedziałem
-Ah! A ja mam już dwa! Mojego kochanego, przytulnego Elekida i fajnego Bulbasaur'a. A po co dzwoniłeś-znów się.. wh... spytała
-Chciałem się spytać czy wyruszysz ze mną w podróż ?-teraz ja się spytałem
-Oczywiscie!-odpowiedziała
-A będziesz pojutrze w Tesco?-A już myślałem że to pytanie o to po co dzwonniłem było ostatnie
-będę, ty też?-odpowiedziałem
-tak-o.n.a(:) ) odpowiedziała
-To Cześć-Powedziałem
-Cześć-Odpowedziała
I ta rozmowa wkońcu się skończyła. Ta rozmowa trwała tak długo iż nie zauważyłem że jest już późno. Popędziłem więc do Centrum Pokémon. Tam przywitałem siostrę Joy:
-Dzień... Dobry Wieczór. Czy mógłbym się przespać?
-Witaj!Oczywiście.. tylko muszę wiedzieć twoje dane i prosbby co do pokoju-odpowiedziała
-Dobrze. Kacper Aniołek, Pokój dla trojga z czego dwa miejsca na trzy pokémony. Jeden duży i dwa mniejsze. Dodatkowo jutro rano śniadanie. A czy był tu niejaki Gracjan?-odpowiedziałem i się spytałem
-Tak. Dostał pokój 11 a ty będziesz naprzeciw jego. Pokój 21.-Odpowiedziała Siostra Joy
-Dziękuję, do jutra!-odpowiedziałem
Było nawet troche jeszcze jasno a godzina już była 21. Więc Zadzwoniłem do wszystkich znajomych z klasy którzy mieli pokémony. I popytałem się kto chcialby ze mną wyruszyć w podróż. Zechciało 5 osób: Piotrek J.,Piotrek K., Piotrek L.,Agnieszka B. i Mateusz O.
Każdy z nich zapisał się na turniej w Tesco. Kurka... to bede miał konkurencję. Gdy trochę odpocząłem a trwało to 5 minut(25 minut rozmawiałem) była 21:30 więc zapukałem jeszcze do 11. Otworzył mi Gracjan
-Cześć Gracjan. Możemy sobie pogadać?-spytałem się
-Możemy-odpowiedział
-Wejdź proszę-i mówiąc to pokazał mi drogę do pokoju, nie zapominając zamknąc drzwi.
-No więc ile masz poków?-spytaliśmy się jednocześnie
-Ja mam 3-odpowiedziałem
-A ja mam 2-Gracjan Odpowiedział
-Jakie?-Znów spytaliśmy się jednocześnie
-Ja mam Squirtle'a i Growlithe, a ty?-tym razem Gracjan odpowiedział pierwszy
-Ja za to mam Rapidasha, Totodile'a i Caterpie-odpowiedziałem
-Gracjan, masz telefon do Kaśki i do Gośki?-Spytałem się
-Tak, a co?-odpowiedział
-Podałbyś mi?-spytałem się
Gdy Gracjan mi dyktował, a ja to mowiłem Pokégear'owi zauważyłem że juz 22:01.
Gdy skończył podawać numery pożegnaliśmy się. Umyłem się, położyłem moje pokémony po czym się sam położyłem spać.
Śniło mi się że wygrałem turniej w Tesco.

23.01.2003-Centrum Pokemon w Częstochowie, pokój 21

Wstając, i zapominając że ja czasem mam przewidujące przyszłość sny(a tak jest naprawde) umyłem sie i się ubrałem.
Schodząc na dół do stołówki u boku Rapidasha spotkałem miłą niespodziankę. Przy jednym ze stołów było 7 miejsc i siedziało 6 osób. To byli moi znajomi. Agnieszka M.(moja dziewczyna), Agnieszka B., Mateusz O., Piotr K., Piotr L. i Piotr J. .
Więc się do nich przysiadłem.Powiedzieliśmy sobie cześć i przeżegnawszy się zaczeliśmy wpakowywać(że to tak nazwę)(a później pojechać na poczte i wysłac;) )jedzenie popiliśmy i skonczone. Gdy wyszliśmy na dwór spytałem sie mojego PokéGear'a jakie moje Poki mają levele(bo owy Pokédex który dostałem to była Karta do PokéGear'a) i tak było:
-Twoje pokemony mają następujące levele:
Rapidash-60 level
Totodile-7 level
Caterpie-4 level-powiedział PokéGear co było dla mnie miłym zaskoczeniem.
Więc zacząłem trenować gdy skończyłem efekty były jeszcze milsze:
Rapidash-62 level
Croconaw-23 level
Buterfree-22 level-powiedział mi PokéGear po skończeniu trenningu. Męczyłem się. Uleczyliśmy swoje Pokemony i użądziliśmy mini-turniej Pokémon.
Wyniki Były następujące:
1 miejsce-Kacper(ja)
2 miejsce-Piotr J.
3 miejsce-Egzekwo reszta

Tak więc trenning się przydał. Ponownie uleczyliśmy swoje Pokemony i jeszcze trenowałem a moi towarzysze rozpalali ognisko.
Po treningu bylo fajnie. Feraligatr miał level 32, Rapidash 70 a ButerFree 30. Przy ognisku sobie śpiewaliśmy. Ognisko było nawet widać z daleka(co sprawdziłem z Rapidashem) mimo że bylo jasno. Była dopiero godzina 12:25. Teraz sobie w swoim mini-notatniku zapisywaliśmy swoje pokemony. Lista była taka:

Kacper, 3 Pokémony-Rapidash, Feraligatr i ButerFree
Agnieszka M, 3 Pokémony-Elekid, Bulbasaur i Pidgeotto
Agnieszka B, 3 Pokémony-Charmander, Pikachu i Rattata
Mateusz O, 3 Pokémony-Chikorita, Voltorb i Hoothoot
Piotr L, 3 Pokémony-Delibird,Tyrygue i Sentret
Piotr J, 2 Pokémony-Pichu i Xatu
Piotr K, 1 Pokémon- Ampharos

Gdy skończyliśmy spiewać wybrałem swego Feraligatr'a i powiedziałem aby użył Wodnego Bicza i zgasił ognisko a piosenki były takie:
"Farmer Lugia Ferme miał"
"Święta z Bellosomem"
"Pokemonowe Jarmarki"
i "The Mewtwo Song"
oraz wymyśloną przezemnie(I Rapisasha) "Przygoda z Rapidashem"
Podeszliśmy do restauracji. To była jedyna restauracja prowadzona jedynie przez pokemonny i komputery. Restauracja ta nazwywała się McPokemon. ich specjalnością był Burger z Rapidashem więc Rapidash zamówił właśnie to, a reszta(łącznie ze mną) zamówiła Bulbasaurową Zupę. Po smacznym obiadku(chociaż Rapidash się tak najadł że ciągle zmieniał postać) poszliśmy do szkoły aby się z nią pożegnać.Gdy zdążyliśmy wszystkich pożegnać była 19:39 więc jeszcze troche potrenowaliśmy i wyniki były takie że każdy z naszych pokemonów podniósł się o dwa levele. A trudno było. Więc położyliśmy się spać. Spalismy spokojnie(tym razem zamówilismy pokój dla 25-ciu osób.

24.01.2003-Centrum Pokemon w Częstochowie, pokój 221

Spaliśmy do godziny 15! Szybko sie umyliśmy i popędziliśmy na spóźnione śniadanie, siostra Joy trochę się zdenerwowała ale my ją uspokoiliśmy co skończyło się smacznymi placuszkami z dżemem i z przepysznym kompocikiem. Ciekaw teraz jestem dlaczego to nie wychodziło na mojej mamie... trwaly ostatnie przygotowania. Ja zdążyłem złapać Houndoura a po treningu skończyło się nna Houndoomie. Czyli teraz musieliśmy zmieniać tekst w mini-notatniku:

Kacper, 4 Pokémony-Rapidash, Feraligatr, Buterfree i Houndoom
Agnieszka M, 3 Pokémony-Elekid, Bulbasaur i Pidgeotto
Agnieszka B, 3 Pokémony-Charmander, Pikachu i Rattata
Mateusz O, 3 Pokémony-Chikorita, Voltorb i Hoothoot
Piotr L, 3 Pokémony-Delibird,Tyrygue i Sentret
Piotr J, 2 Pokémony-Pichu i Xatu
Piotr K, 1 Pokémon- Ampharos

Była godzina 19:30 popędziliśmy do Tesco. Ja na Rapidashu, Agnieszka M na Pidgeottcie, Agnieszka B w Autobusie, Mateusz O w Autobusie,
Piotr L w Autobusie, Piotr J na Xatu a Piotr K też w Autobusie.
Zdążyliśmy 15 przed 20. Odbyło się losowanie. Było wiadomo kto z kim. Ja miałem walczyć z Gracjanem. Walka ta trwała tak:
Teraz na stadion prosimy Kacpra A i Gracjana S.
Gdy wyszliśmy walka się rozpoczęła:
-Arcanine, wybieram ciebie!-Wybrał Gracjan
-To ja wybiore... Feraligatr Idź!-Wybrałem wodnego przeciwko ognistemu. Jako jedyny wsłuchiwałem się na tej lekcji.
-Arcanine, szybki atak!-Rozkazał Gracjan
-Arca, nine-Powiedział Arcanine biegnąc co sił
-Feraligatr unik! A potem pompa wodna!-Krzyknąłem
-Ar... ar... arca!-Powiedział ledwo zipiąc Arcanine
-Arcanine jesteś cały? Dobrze! Teraz Ognista spirala!-Rozkazał Gracjan
-Feraligatr, jesteś cały? Super! Teraz Promień Bąbelków-powiedziałem Feraligatrowi
Arcanine nie miał szans. Padł. Później po jescze kilku walkach bylo ogłoszenie wyników. Wygrałem! W tym momencie przypomniałem sobie mój sen! To była prawda. YEAH:)
Dostałem 10 pokemonów. To były takie: Hitmontop, Hitmonchan, Hitmonlee, Umberon, Espeon, Flareon, Vaporeon, Jolteon, Cheansey i Larvitar. Moi przyjaciele niestety dostali tylko po Caterpie. Tak więc lista wygląda teraz tak:

Kacper, 14 Pokémony-Rapidash, Feraligatr, Buterfree, Houndoom, Hitmontop, Hitmonchan, Hitmonlee, Umberon, Espeon, Flareon, Vaporeon, Jolteon, Cheansey i Larvitar
Agnieszka M, 4 Pokémony-Elekid, Bulbasaur, Caterpie i Pidgeotto
Agnieszka B, 4 Pokémony-Charmander, Pikachu, Caterpie i Rattata
Mateusz O, 4 Pokémony-Chikorita, Voltorb, Caterpie i Hoothoot
Piotr L, 4 Pokémony-Delibird,Tyrygue, Caterpie i Sentret
Piotr J, 3 Pokémony-Pichu, Caterpie i Xatu
Piotr K, 2 Pokémon- Ampharos i Caterpie

Zawody trwały do końca dnia. Ale warto było.

25.01.2003-Centrum Pokemon w Częstochowie, pokój 221

-Uaaa... już 13?- Spytałem się sam siebie
-Wszyscy poza nami trenują- Odpowiedział głos podemną. Był to głos Piotra J, podemną bo śpimy na piętrowych łóżkach.
-Piotrek... pamiętasz? Dziś wyruszamy w drogę...-spytałem się
-Ua... tak, pamiętam-Odpowiedział
Po tych słowach poszlismy się myć, ubraliśmy się. Po zjedzeniu śniadania(naleśniczki pychotka:) ) wyszliśmy na dwór. I też zaczęliśmy trenować. Efekt był taki że nie miałem już Cheansey i Larvitara tylko Blisley i Pupitara.
Z wygranej miałem dużo pieniędzy również. Więc kupiłem każdemu po jednym Max Potionie.
Pożegnaliśmy siostre Joy, a przed tym dała nam swój numer. A na dworze ktoś jak zwykle musiał się spytać:
-Jakie typy pokemonów ma lider w Częstochowskim Gymie-Spytała się Agnieszka M
-Kilka. Normalne, Latające i Ciemnośc.-Odpowiedziałem
-Tylko teraz problem... kto będzie walczył pierwszy?-Spytał się Mateusz
-Piotrek! Ty coś wymyśl-powiedziała Agnieszka B
-Hmm... najprościej zrobić losowanie-powiedziałem to samo razem z Piotrem L, chociaż nie proszony.
Wyniki Losowania były takie: Pierwszy Mateusz, Drugi Piotr L, Trzeci Ja, Czwarta Agnieszka M, Piąty Piotr J, Szósta Agnieszka B i siódmy Piotr K. Zapomniałem powiedzieć że teraz już nikt nie miał Caterpie. Ja mialem mojego wielkiego, pięknego Buterfree a reszta żółte Metapody. Droga do Gymu nie była na szczęście Daleka. Gym był tuż, tuz przy restauracji McPokémon.
Przekąsiliśmy tylko Pokéburgera i staneliśmy przed Gymem.:
-Witaj początku mojej przygody-Powiedział Piotr K
Przywitał nas strażnik wewnętrzny. Po czym zaprowadził do poczekalni z widokiem i z głośnikiem. Więc oglądaliśmy Walke. Spytałem mojego PokéGear'a o te i tamte rzeczy i ogólna odpowiedź była taka.

-Stadion Pokemon w Częstochowie. Lider:
Róża Wielomistrzowa. Róża operuje w typach Normalnych, Ciemnistych i Latających.
Pokemony Róży:
Pidgeot level 34, Murkrow level 20, Furret level 25 i Dark Furret level 40.
Róża pochodzi z Częstochowy. Obecnie ma 11 lat.

Gość Stadionu:
Hubert Podziwiacz. Hubert Operuje w różnych typach.
Pokemony Huberta:
Charmander level 20, Houndoom level 50, Torchic level 30
Hubert pochodzi z Herb. Obecnie ma lat 12

-Nic dziwnego że jest taka piękna... wkońcu ma jedenaście lat-powiedziałem
-Kacper!-Powiedziała Agnieszka M. I po tym wszyscy zachichotali(poza Agnieszką M która była obrażona). Ten mecz był 1 na 1. To było Dark Furret vs Houndoom. Walka była mimo wszystko różnicy levelów zacięta.
-Dark Furret! Szybkie skoki i Atak ciemnistym promieniem!-Rozkazała Róża
-Houndoom! Spróbuj uniknąć a potem Ognisty Wir!-Rozkazał Hubert
Niestety Houndoom został trawiony. Okazało się że stracił aż 20 Heal Points(HP, Punkty Życia) ze swoich 60. Wstał i zaatakował Ognistym Wirem co dało mu prowadzenie. Furret zaatakował serią szybkich skoków i ataków co zaowocowało tym że Houndoom miał tylko 5 HP więc Houndoom zaatakował Ciemnistym Spojrzeniem(ponieważ Houndoom ma dwa typy. Ognisty i Ciemnisty) co osłabiło Furreta do 1 HP. Furret ledwo co się podniósł ale mial siłę zaatakować szybkim biegiem i ogonem co dało mu zwycięstwo. Teraz była kolej Mateusza. Wyszedł wogóle niepewny siebie. Róża wybrała Pidgeota. Przed Mateuszem stało jedno wielkie "?". Zdecydował się. Wybrał HootHoot'a. Hoothoot zaatakował Hipnozą. Pidgeot Starał się utrzymać lecz zasnął. Hoothoot zaatakował Rzutem seismicznym co dało mu nie lada prowadzenie. Mateusz zdziwił się siłą Hoothoot'a. Pidgeot powoli się budził. Ale Hoothoot zdążył jeszcze zaarakować Szybkim Atakiem i był prawie koniec. Pidgeot się wściekł i zaatakował Hoothoot'a Czyniąc go tak samo słabym jak on sam. Lecz Hoothoot interweniował. Zaatakował Atakiem z Powietrza i Koniec. Walkę Wygrał Mateusz. Jego nagrody były Takie: Ewoluucja Hoothoota W Noctowla. Odznaka księzyca. Super Potion.
Później walczył Piotr. On również wygrał a walka była Pidgeot(już uleczony) vs Tyrygue. Nagrody dostał takie same. Tylko bez ewoluucji a zamiast Super Potiona to Rarytasowy Cukierek(Rare Candy)

Jeśli wam się ten FanFick spodoba wyślijcie mi Maila. Jeśli otrzymam conajmniej dwa Maile to napisze dalszy ciąg.

Copyright C2002/2003 vulpi
Kopiowanie zamieszczonych na stronie textów bez uprzedniego skonsultowania
to z administratorem strony lub jego redaktorami - ZABRONIONE